Wierszyki Juliana Tuwima dla dzieci

    Wierszyki Juliana Tuwima dla dzieci

    Poznaj znanego poetę jakim był Julian Tuwim. urodził się w 1984 roku Łodzi, zmarł w 1953 w Zakopanem. Był jednym z najbardziej popularnych poetów dwudziestolecia międzywojennego. Do jego najpopularniejszych wierszy dla dzieci należą: Lokomotywa, Bambo, Pstryk, Rzepka, Okulary, Ptasie radio, Abecadło jak i też Kotek i Spóźniony słowik. Zachęcamy do zapoznania się z nimi.

    Stoi na stacji lokomotywa,
    Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
    Tłusta oliwa.

    Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
    Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
    Uch – jak gorąco!
    Puff – jak gorąco!
    Uff – jak gorąco!
    Wagony do niej podoczepiali
    Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
    I pełno ludzi w każdym wagonie,
    A w jednym krowy, a w drugim konie,
    A w trzecim siedzą same grubasy,
    Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy,
    A czwarty wagon pełen bananów,
    A w piątym stoi sześć fortepianów,
    W szóstym armata – o! jaka wielka!
    Pod każdym kołem żelazna belka!
    W siódmym dębowe stoły i szafy,
    W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
    W dziewiątym – same tuczone świnie,
    W dziesiątym – kufry, paki i skrzynie,
    A tych wagonów jest ze czterdzieści,
    Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
    Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
    I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
    I każdy nie wiem jak się wytężał,
    To nie udźwigną, taki to ciężar.
    Nagle – gwizd!
    Nagle – świst!
    Para – buch!
    Koła – w ruch!

    Najpierw — powoli — jak żółw — ociężale,
    Ruszyła — maszyna — po szynach — ospale,
    Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
    I kręci się, kręci się koło za kołem,
    I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
    I dudni, i stuka, łomoce i pędzi,
    A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
    Po torze, po torze, po torze, przez most,
    Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las,
    I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
    Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
    Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.
    Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
    Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
    Nie ciężka maszyna, zziajana, zdyszana,
    Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.

    A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
    A co to to, co to to, kto to tak pcha,
    Że pędzi, że wali, że bucha buch, buch?
    To para gorąca wprawiła to w ruch,
    To para, co z kotła rurami do tłoków,
    A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
    I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
    Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,
    I koła turkocą, i puka, i stuka to:
    Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!…

    ***

    Murzynek Bambo w Afryce mieszka ,
    czarną ma skórę ten nasz koleżka.

    Uczy się pilnie przez całe ranki
    Ze swej murzyńskiej pierwszej czytanki.

    A gdy do domu ze szkoły wraca ,
    Psoci, figluje – to jego praca.

    Aż mama krzyczy: „Bambo, łobuzie!’
    A Bambo czarną nadyma buzię.

    Mama powiada: „Napij się mleka”
    A on na drzewo mamie ucieka.

    Mama powiada :”Chodź do kąpieli”,
    A on się boi że się wybieli.

    Lecz mama kocha swojego synka.
    Bo dobry chłopak z tego murzynka.

    Szkoda że Bambo czarny , wesoły
    nie chodzi razem z nami do szkoły.

    ***

    Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,
    Chodził te rzepkę oglądać co dzień.
    Wyrosła rzepka jędrna i krzepka,
    Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka!
    Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę,
    Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może!

    Zawołał dziadek na pomoc babcię:
    „Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!”
    I biedny dziadek z babcią niebogą
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

    Przyleciał wnuczek, babci się złapał,
    Poci się, stęka, aż się zasapał!
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka,
    Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka!
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Na kurkę czyhał kotek w ukryciu,
    Zaszczekał Mruczek: „Pomóż nam, Kiciu!”
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Więc woła Kicia kurkę z podwórka,
    Wnet przyleciała usłużna kurka.
    Kurka za Kicię,
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Szła sobie gąska ścieżynką wąską,
    Krzyknęła kurka: „Chodź no tu gąsko!”
    Gąska za kurkę,
    Kurka za Kicię,
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Leciał wysoko bocian-długonos,
    „Fruńże tu, boćku, do nas na pomoc!”
    Bociek za gąskę,
    Gąska za kurkę,
    Kurka za Kicię,
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Skakała drogą zielona żabka,
    Złapała boćka – rzadka to gradka!
    Żabka za boćka,
    Bociek za gąskę,
    Gąska za kurkę,
    Kurka za Kicię,
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    A na przyczepkę
    Kawka za żabkę
    Bo na tę rzepkę
    Też miała chrapkę.

    Tak się zawzięli, Tak się nadęli,
    Ze nagle rzepkę
    Trrrach!! – wyciągnęli!
    Aż wstyd powiedzieć,
    Co było dalej!
    Wszyscy na siebie
    Poupadali:
    Rzepka na dziadka,
    Dziadek na babcię,
    Babcia na wnuczka,
    Wnuczek na Mruczka,
    Mruczek na Kicię,
    Kicia na kurkę,
    Kurka na gąskę,
    Gąska na boćka,
    Bociek na żabkę,
    Żabka na kawkę
    I na ostatku
    Kawka na trawkę.

    ***

    Biega, krzyczy pan Hilary:
    „Gdzie są moje okulary?”

    Szuka w spodniach i w surducie,
    W prawym bucie, w lewym bucie.

    Wszystko w szafach poprzewracał,
    Maca szlafrok, palto maca.

    „Skandal! – krzyczy – nie do wiary!
    Ktoś mi ukradł okulary!”

    Pod kanapą, na kanapie,
    Wszędzie szuka, parska, sapie!

    Szuka w piecu i w kominie,
    W mysiej dziurze i w pianinie.

    Już podłogę chce odrywać,
    Już policję zaczął wzywać.

    Nagle zerknął do lusterka…
    Nie chce wierzyć… Znowu zerka.

    Znalazł! Są! Okazało się,
    Że je ma na własnym nosie.

    ***

    Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju,
    Nadajemy audycję z ptasiego kraju.
    Proszę, niech każdy nastawi aparat,
    Bo sfrunęły się ptaszki dla odbycia narad:
    Po pierwsze – w sprawie,
    Co świtem piszczy w trawie?
    Po drugie – gdzie się
    Ukrywa echo w lesie?
    Po trzecie – kto się
    Ma pierwszy kąpać w rosie?
    Po czwarte – jak
    Poznać, kto ptak,
    A kto nie ptak?
    A po piąte przez dziesiąte
    Będą ćwierkać, świstać, kwilić,
    Pitpilitać i pimpilić
    Ptaszki następujące:

    Słowik, wróbel, kos, jaskółka,
    Kogut, dzięcioł, gil, kukułka,
    Szczygieł, sowa, kruk, czubatka,
    Drozd, sikora i dzierlatka,
    Kaczka, gąska, jemiołuszka,
    Dudek, trznadel, pośmieciuszka,
    Wilga, zięba, bocian, szpak
    Oraz każdy inny ptak.

    Pierwszy – słowik
    Zaczął tak:
    „Halo! O, halo lo lo lo lo!
    Tu tu tu tu tu tu tu
    Radio, radijo, dijo, ijo, ijo,
    Tijo, trijo, tru lu lu lu lu
    Pio pio pijo lo lo lo lo lo
    Plo plo plo plo plo halo!”

    Na to wróbel zaterlikał:
    „Cóż to znowu za muzyka?
    Muszę zajrzeć do słownika,
    By zrozumieć śpiew słowika.
    Ćwir ćwir świrk!
    Świr świr ćwirk!
    Tu nie teatr
    Ani cyrk!

    Patrzcie go! Nastroszył piórka!
    I wydziera się jak kurka!
    Dość tych arii, dość tych liryk!
    Ćwir ćwir czyrik,
    Czyr czyr ćwirik!”

    I tak zaczął ćwirzyć, ćwikać,
    Ćwierkać, czyrkać, czykczyrikać,
    Że aż kogut na patyku
    Zapiał gniewnie: „Kukuryku!”

    Jak usłyszy to kukułka,
    Wrzaśnie: „A to co za spółka?
    Kuku-ryku? Kuku-ryku?
    Nie pozwalam, rozbójniku!
    Bierz, co chcesz, bo ja nie skąpię,

    Ale kuku nie ustąpię.
    Ryku – choć do jutra skrzecz!
    Ale kuku – moja rzecz!”
    Zakukała: kuku! kuku!
    Na to dzięcioł: stuku! puku!
    Czajka woła: czyjaś ty, czyjaś?
    Byłaś gdzie? Piłaś co? Piłaś, to wyłaź!
    Przepióreczka: chodź tu! Pójdź tu!
    Masz co? daj mi! rzuć tu! rzuć tu!

    I od razu wszystkie ptaki
    W szczebiot, w świegot, w zgiełk – o taki:
    „Daj tu! Rzuć tu! Co masz? Wiórek?
    Piórko? Ziarnko? Korek? Sznurek?
    Pójdź tu, rzuć tu! Ja ćwierć i ty ćwierć!
    Lepię gniazdko, przylep to, przytwierdź!
    Widzisz go! Nie dam ci! Moje! Czyje?
    Gniazdko ci wiję, wiję, wiję!
    Nie dasz mi? Takiś ty? Wstydź się, wstydź się!”
    I wszystkie ptaki zaczęły bić się.
    Przyfrunęła ptasia milicja
    I tak się skończyła ta leśna audycja.

    ***

    Abecadło z pieca spadło,
    O ziemię się hukło,
    Rozsypało się po kątach,
    Strasznie się potłukło:
    I — zgubiło kropeczkę,
    H — złamało kładeczkę,
    B — zbiło sobie brzuszki,
    A — zwichnęło nóżki,
    O — jak balon pękło,
    aż się P przelękło.
    T — daszek zgubiło,
    L — do U wskoczyło,
    S — się wyprostowało,
    R — prawą nogę złamało,
    W — stanęło do góry dnem
    i udaje, że jest M.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Please enter your comment!
    Please enter your name here