Dlaczego dziecko bije?
Złe zachowanie maluchów na pewnym etapie rozwoju jest całkowicie normalne, jednakże bywa bardzo uciążliwe dla otoczenia. Agresja dziecka może mieć różne formy, często dochodzi do gryzienia, plucia, drapania, a nawet bicia.
Co jest powodem tego że dziecko bije
Przyczyn agresywnego zachowania u dzieci jest bardzo wiele. Jednym z nich jest nie radzenie sobie ze złymi emocjami. W sytuacji stresowej osoba dorosła rozładowuje swoje emocje poprzez rozmowę, kłótnię lub aktywność fizyczną np. sport, natomiast dziecko, które nie zna takich form ucieka się do agresji. Bicie i inne formy ataku mogą wynikać też z tego, że maluch nie wie, że jego ataki przynoszą ból innej osobie. Należy wtedy rozmawiać z dzieckiem i tłumaczyć mu, że jego agresywne zachowanie sprawiają nam cierpienie. Maluch może też naśladować negatywne wzorce, które zaobserwował w otoczeniu. Uczenie się poprzez odwzorowywanie czyjegoś zachowania nazywamy modelowaniem. Dotyczy to przeważnie wzajemnych relacji pomiędzy rodzicami ale też programów telewizyjnych i gier komputerowych, dlatego też należy kontrolować treści, z którymi dziecko ma styczność w tych mediach. Prezentowanie maluchowi relacji opartych na szacunku i miłości pozwoli mu w przyszłości kierować się podobnymi wartościami w relacjach z innymi osobami. Agresja dziecka może być też spowodowana odzwierciedleniem tego jak się do niego odnosimy. Jeżeli maluch jest ciągle karany, poszturchiwany, atakowany słownie i fizycznie odpowiada otoczeniu w ten sam sposób i reaguje agresją na próby odmowy. Czasami negatywne zachowanie dziecka wynika z jakiejś choroby lub odczuwanego bólu, o którym nie potrafi nam inaczej powiedzieć. Zdarza się też, że złe zachowanie wynika z próby zwrócenia na siebie uwagi rodzica. Jeżeli dziecko leży spokojnie często nie zwracamy na nie uwagi, podczas gdy, kiedy źle się zachowuje zwraca się na nie uwagę, interesuje jego potrzebami, więc złe zachowanie przynosi w jego mniemaniu pożądany efekt.
Czego nie robić gdy dziecko bije
Złe zachowanie, bicie i gryzienie najczęściej skłania rodziców do ukarania dziecka. W sytuacji eskalacji agresji dziecka nie powinno się na nie krzyczeć, gdyż wtedy tylko powodujemy, że jest ono bardziej zdenerwowane i ponownie reaguje agresją, bądź też zaczyna krzyczeć próbując nas przekrzyczeć. Jeszcze gorsze jest dawanie klapsa dziecku. Może to chwilowo powstrzymać jego złe zachowanie, ale na dłuższą metę ma same negatywne skutki. Dziecko niestety uczy się dzięki temu, że rodziców należy się bać, a ukochanej osobie wolno zadawać mu ból. Poważnie narusza to zaufanie dzieci do rodziców i pokazuje im, że relacje międzyludzkie mogą opierać się na agresji i że to silniejszy ma rację i wygrywa. Również karanie dziecka nie jest dobrym rozwiązaniem. Być może przyniesie ono doraźną poprawę zachowania tak jak danie klapsa ale nie zadziała długofalowo. Żadna kara sama w sobie nie nauczy malucha tak naprawdę dlaczego jego postępowanie było niewłaściwe, a jedynie spowoduje unikanie złego postępowania z obawy przed karą. Może też się przyczynić do ukrywania przez dziecko złego postępku z lęku przed karą. Podobnie sprawa ma się z groźbami. Dziecko uspokoi się chwilowo nie dlatego, że zrozumiało swój postępek ale dlatego, iż będzie się bało, że nie dostanie tego czego sobie życzy. Rodzice z bezsilności wobec agresywnego zachowania dziecka często uciekają się też do ignorowania jego postępków lub izolowanie go dopóki się nie uspokoi. Wtedy maluch nie wie czy postępuje dobrze czy źle, wie tylko, że nie jest ważny dla rodzica gdyż jego reakcje są mu obojętne i czuje się pozostawiane samemu sobie ze swoimi problemami. Czasem gdy rodzice nie wiedzą co począć ze źle zachowującym się dzieckiem obracają jego zachowanie w żart. Nie jest to dobre postępowanie, gdyż nie daje dziecku jasnego sygnału, że jego zachowanie nam się nie podoba. Jeżeli reagujemy uśmiechem na bicie maluch rozumie, że jest to dobra metoda komunikacji z nami i nie przestanie tego robić.
Dobre rady jak przetrwać trudny okres
Najważniejszą radą dla rodziców jest to aby nie pozwolili się uderzyć czy ugryźć. Wskazane jest wtedy przytrzymać rączkę lub główkę dziecka tak aby nie mogło tego zrobić, nie sprawiając mu przy tym oczywiście bólu. Da to maluchowi jasny sygnał, że nie życzymy sobie być atakowani. Jeżeli jednak dziecku uda się nas uderzyć, należy powiedzieć mu jasno, że to nas bolało i jest nam bardzo smutno, że dziecko tak postąpiło. Powinniśmy też głośno nazywać emocje dziecka, to pozwoli mu później jaśniej je określać i nauczy je tego, że mówienie o uczuciach nie jest niczym wstydliwym ale normalną sprawą. Ważne jest też wytyczenie granic i reguł, które powinny panować w każdym domu. Jeżeli dziecko chce się przeciwstawić naszym zasadom porozmawiajmy z nim o tym i dajmy mu jasny komunikat, że umawialiśmy się z nim na coś innego. Starszemu dziecku można zasugerować inne niż bicie i inne ataki sposoby poradzenia sobie z negatywnymi emocjami. Takim sposobem może być klaskanie w dłonie, podskakiwanie robienie kulek z kartek papieru i inne czynności powodujące uwolnienie złej energii, ale nie naruszające przy tym ciała jego ani innych osób oraz nie niszczące otoczenia. Poradzenie sobie ze złym zachowaniem dziecka wydaje się trudne w sytuacji gdy rodzice sami nie potrafią sobie do końca dać rady z własną negatywną energią. Jeżeli sądzimy, że agresja dziecka może być związana z naszym agresywnym zachowaniem powinniśmy zacząć zmiany od siebie i sami starać się rozładowywać emocje alternatywnymi metodami (np. poprzez sport). Poskromienie złego zachowania u dziecka naprawdę nie wymaga aż tak dużo wysiłku i cierpliwości jak mogłoby się wydawać, a jedynie postawienia się w sytuacji malucha, który nie potrafi jeszcze jasno się z nami skomunikować.
Przepraszam, ale muszę zainterweniować.
Broń Boże nie krzycz i na miłość boską niech ci ręka uschnie, jeśli podniesiesz ją na dziecko!
Nauczysz go że w życiu rządzi prawo pięści (bo tak jest, czasami :)), że żądzą silniejsi (j.w.) i że można ranić bliskich (wtf? dziecko pierwsze wyskoczyło do ciebie z łapami i twoja odpowiedź ma „wpoić mu” coś, czego zawszcasu się nauczyło?)
Rozumiem, że żyjemy w XXI w. w którym dzieci wychowuje się przytuleniem i rozmową a nie pasem i groźbą, okej, ale patrząc po dzisiejszych dzieciakach nie odnosicie wrażenia że to zła droga wychowawcza?
Dzieciak może być postrachem podwórka bo wie, że w domu mama tylko mu nagada (nagada, a nie nakrzyczy) a tata, chociaż będzie się spinał ze wszystkich sił, nie przyrżnie pasem, bo potem mama nie będzie mu dawać przez najbliższy miesiąc (because foch za niszczenie „metod wychowaczych”!)
Byliście kiedyś w krajach skandynawskich? Ja byłem świadkiem lekcji WFu w dalekim Tromso (Norwegia). Tam dzieci puszczone samopas nie „droczą się” ze sobą. Ich walki to taka jatka, że MMA wysiada – od takiej hałastry nawet Khalidov uciekałby z krzykiem.
For real – widziałem plątaninę rąk i nóg, drącą się w niebogłosy czego efektem była krew na śniegu i jeden egzemplarz z rozwaloną mordą. Reakcja nauczycieli? Ustawienie w szereg i surowa reprymenda, podczas której nauczyciel pilnował się, by nie podnosić głosu…
Wycieczka do supermarketu też otworzyła mi oczy – stojąca za mną kobieta zupełnie nie reagowała na wrzaski swojego synka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, że dziecko krzyczy, gdyby nie fakt że ten ryży potwórm miał na oko z jakieś 9 czy 10 lat.
Co więcej, gdy krzyki nie odniosły zamierzonego skutku, dzieciak postanowił przejść na wyższy level. Pakując swoje zakupy widziałem, jak gówniarz wspiął się na taśmę do podawania zakupów, raźno przemaszerował przed obojętnym kasjerem (??) i zaczął krążyć po tej zjeżdżalni na zakupione rzeczy, co rusz krzycząc na matkę, a gdy ta dalej nie reagowała, zaczął kopać (??) i deptać (?!) produkty, za które jego matka już zdążyła zapłacić.
Zerknąłem po ludziach i tutaj koleny zonk. Nikt się nie zainteresował, po prostu NIKT. Dzieciak się drze, zakupy trzeszczą, słychać jak coś pęka, tłucze się, a ludzie stoją pół metra i cieszą się swoim życiem. Może to zasada „nie moje dziecko, nei mój problem” ale żeby NIKT nie zaregował na folgującego ryżego knypka lat 10?
Nie powiecie mi chyba, że z dziecka, które nie zna granic, w przyszłości wyrośnie wartościowy, ułożony człowiek?
Co musiało się stać, by w głowach ludzi wychowywanych „normalnie” nagle zbiorowo zapaliła się czerwona lampka z hasłem „NIGDY WIĘCEJ!”?
Pytam poważnie – kto urodzony po (tudzież przed) rokiem 1986, po wykonaniu jakiejś brawurowej (zakazanej) akcji nie pomyślał w pierwszej chwili „o k**a! matka mnie zabije!” a nie „o szit! ale beka! matka trochę pokrzyczy i będzie luz”?
Ucinając wątpliwości – tak, byłem wychowany z „elementem przemocy” ;] Tak jak Sienkiewicz tworzył Ogniem i Mieczem, tak mój stary stosował metodę Pasu i Opieprzu.
Czy bałem się mojego ojca, gdy byłem dzieckiem? F*CK yeah! Czy przeszło to na okres nastoletni? JAK NAJBARDZIEJ! 😀 A jakie to ma przełożenie na moje dorosłe życie?
Nauczyłem się, że działania niosą za sobą konsekwencje. Jeśli zrobiłem coś naprawdę złego, co zasługiwało na natychmiastową, ostrą reakcję, doświadczałem jej (a nie rozwlekłej pogadanki o uczuciach, która niczego nie wnosiła do mojej dalszej egzystencji).
Nie mogę winić ojca za takie podjeście – on wychowawał się na wsi w latach 60, a wtedy dziecko bez śladów kija na plecach było uznawane za niekochane, bo nie nosiło na sobie śladów atencji swoich rodziców 😀 Taki nieśmieszny żarcik 🙂
Nie twierdzę, że wychowanie dzieci przy użyciu przemocy jest dobre, ale jak słyszę debaty „czy klaps to przemoc?” załamuję ręce i tracę wiarę w ludzkość. Chcemy chucać i dmuchać na dzieci, które i tak kiedyś dorosną i dołączą do świata, który i tak nie wygląda tak idealnie jak byśmy tego chcieli??
Nie zapominajmy o tym, że mimo naszych „zabiegów” dziecko prędzej czy później pójdzie do szkoły a tam, przez bite (czasem dosłownie, hehe, znów nieśmiesznie?) osiem godzin będzie odbierało lekcję życia od kolegów, którym rodzice nie poświęcali tyle uwagi i woleli nauczyć ich czegoś pasem, niż zbędną gadką.
Gratuluję tym, którzy dotarli do końca komentarza, który swoją objętością konkuruje z artykułem 😉