Wierszyki pożegnalne pogrzebowe i o śmierci

    Wierszyki pożegnalne pogrzebowe i o śmierci

    Tym razem mamy dla Was wiersze z okazji smutnych okazji takich jak pogrzeb czy też śmierć. W jednym miejscu wiele wierszyków na Was czeka.

    Zgasł płomyk życia,
    spłynęła z rozpaczy łza,
    smutek i ból dała losu gra.
    Otoczona przyjaźnią oraz sercem
    wędrujesz gwiezdnym kobiercem
    do odległej i nieznanej krainy,
    gdzie będziesz zbierać
    za swe życie nagrody i daniny.

    A tu, wśród nas
    w kadrze pamięci zatrzymana,
    póki naszego życia będziesz kochana
    za swoją serdeczność oraz życzliwość,
    za wielką dobroć i z prawdą spolegliwość.

    ***

    Byłaś dziś rano mała, więc cię pokołyszę
    w myślach, w mowie, w uczynkach i bez zaniedbania
    za dni pachnące ciastem, przyszyte guziki,
    za plastry przyklejane na zbitych kolanach.

    Byłaś dziś rano lekka, więc mi uleciałaś
    w przeszłość, w bajki, dzieciństwo i rozlałaś ciszę
    na dni, które nadejdą. Zamiast pożegnania.
    Tyle mam w sobie krzyku, lecz nie mogę krzyczeć.

    Byłaś dziś rano krucha, więc się rozsypałem,
    na drobniutkie kawałki nie do poskładania.
    Bez ciebie nie zapłaczę. Nie próbuję. Wcale.
    Smutek rozstań jest suchy. Ja zostałem. Mamo

    ***

    Nie znaliśmy się bliżej
    chodziliśmy do tej samej klasy
    ogólniaka jej
    ojciec uczył nas fizyki
    była dla mnie tylko koleżanką
    jedną z wielu
    w zasadzie obojętną chociaż
    na swój sposób
    oryginalną i barwną osobą
    gdybyśmy dzisiaj po czterdziestu
    latach spotkali się gdzieś
    na ulicy uśmiechnęlibyśmy się
    zapewne do siebie i wymienili jedynie
    kilka grzecznościowych zdań
    a jednak kiedy
    czytałem na słupie ogłoszeniowym
    jej nekrolog
    poczułem dziwny ból taki nagły
    skurcz serca
    w oczach kłujące krople
    jesiennego deszczu

    ***

    Nie potrafię usunąć z książki
    numeru twego telefonu
    chociaż wiem przecież
    że nigdy już nie zadzwonię…

    nie wyrzucam
    nieaktualnej wizytówki
    choć przedarta
    na dwie połówki

    nie kasuję w swoich uszach
    pamięci twego głosu brzmienia
    ani w swoich oczach –
    odbicia twojego spojrzenia…

    twój zniewalający głos
    we śnie gra mi nokturnem
    a świdrujących dno duszy oczu
    – nigdy nie zapomnę!

    powołał cię Pan
    nieoczekiwanie wcześnie
    tuż przed dniem
    Wszystkich Świętych
    odszedłeś…

    może już dołączyłeś
    do ich orszaku
    choć – jak na tamtą miarę –
    trzy lata to zaledwie
    chwila czasu…

    wizerunkiem twoim ozdobiłam
    jedno z miejsc w internecie
    ku pamięci
    przychodzą tam
    również inni twoi pacjenci…

    tyle mogłam dla ciebie zrobić
    (nie bardzo umiem się modlić)
    ja – na tęsknotę chora
    pacjentka wyjątkowego doktora

    ***

    A kiedy go z wami nie będzie –
    Usypcie mu kurhan stepowy –
    Aby słyszał, jak burzan pieśń gędzie
    I wiatr stepem przewala się płowy…

    By mu miesiąc wstający z limanów
    Oczy prószył kitajką czerwoną…
    I kląskanie by słyszał bocianów,
    Gdy piórami lotnymi wiatr chłoną…
    Niech tam orły dziobami pieśń skraszą,
    A teorban piosenką zakwili…
    Bo o wolę on waszą i naszą
    Śpiewał – zanim odpoczął w mogile…

    Niech tam zmierzchy siniejąc rozgarną
    Błękit nieba najczystszy i skromny –
    Aby nocą wieczyście już czarną
    Patrzył w wszechświat ponad nim ogromny!

    ***

    Już za nią ziemia uniosła swe góry.
    Już cień jastrzębia kołem ją otoczył.
    Już nad nią niebo zacieśniło chmury.
    I w światłach nieba zagasły jej oczy.

    Ja wciąż pamiętam kiedy stała naga.
    A teraz przeszła poza próg nagości:
    jej pocałunków kołysze się waga
    od realności do nierealności.

    3 KOMENTARZE

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Please enter your comment!
    Please enter your name here